13 października 2011

Na początku był chaos...

...a z chaosu narodził się pomysł bloga. 
Dokładniej?
Po pięciu latach studiów i robienia "przy okazji" miliona innych, różnych rzeczy typu dwie prace oraz organizacja ślubu i wesela nastał czas stagnacji. Nagle z dnia na dzień nastąpiło zderzenie z szarą rzeczywistością. Problemy ze znalezieniem pracy zaskutkowały nadmiarem wolnego czasu, który zabijałam w internecie. I właśnie w internecie znalazłam całe grono pomysłów jak zająć sobie te "wolne chwilunie", a ponieważ było tego sporo postanowiłam to uporządkować w postaci bloga. 
Dziś minął już ponad rok odkąd zaczęłam usilnie poszukiwać swojego miejsca na ziemi. Na szczęście mam już pracę, która mnie satysfakcjonuje. Brakuje tylko czasu na zajęcia zaczęte w wolnej chwili, ale mimo wszystko pokarzę co zrobiłam i czego się nauczyłam przez ten rok oraz to co może zrobię jak nie braknie mi zapału.
Pasje którymi chciałabym się podzielić to pieczenie ciast i tortów oraz moja wielka miłość - frywolitka. Zarówno pierwszego i drugiego nauczyłam się dzięki internetowi,  dokładniej dzięki życzliwości ludzi, którzy dzielili się swoimi umiejętnościami i radami na różnego rodzaju forach i blogach. Ekspertem nie jestem, ale nikt nie jest doskonały. Może kiedyś, z czasem rozwinę swoje umiejętności i dorównam talentem osobom na których się wzoruje, a na razie się uczę i doszlifowuje umiejętności.
W "międzyczasie" zaczęłam też biurokratyczną walkę o własne marzenia, dokładniej o domek z ogródkiem. Na chwile obecną przeraża mnie ilość papierów, które trzeba wyszarpnąć z miliona urzędów i instytucji, ale pomału i do przodu. Przeraża mnie też ilość pieniędzy, jaką trzeba zgromadzić, ale czego się nie robi dla marzeń... Tak czy siak chciałabym już kopać łopatką, a zamiast tego: zaświadczenie takie, pozwolenie siakie, warunki nijakie i rośnie sterta papierów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz