21 grudnia 2011

Świąteczne ozdoby z papierowej wikliny

Trudno w to uwierzyć, ale stara, nikomu już nie potrzebna gazeta może otrzymać nowe życie. Wystarczy zwinąć ją w tysiące rurek, które następnie należy spleść i połączyć, na koniec pomalować, dodać jakąś ozdobę i jest gotowe jej nowe wcielenie. Tak wiec po wielu godzinach kręcenia rurek, kilku odciskach i jednej ofierze w postaci poparzonego klejem na gorąco  palca powstał zestaw świątecznych ozdób.
Pierwsze były dzwonki w dwóch wersjach kolorystycznych:
Potem mały wianuszek:


 Ostatni był większy wianek na drzwi wejściowe:
Powstały jeszcze brokatowe szyszki, co prawda już nie z papierowej wikliny, ale dalej w klimacie świątecznym:
Zdjęcia były robione o 1 w nocy, na dodatek strasznie trudno jest sfotografować brokat, stąd ich średnia jakość. W rzeczywistości wszystko wygląda o wiele ładniej.



19 grudnia 2011

Owocny weekend przed świętami

Wspominałam wcześniej o wiejskiej wigilii, która odbyła się w miniony weekend. Na tę uroczystość zostałam poproszona o przygotowanie jakiegoś torcika tematycznego. Padło na choinkę składaną na trzy-poziomowej paterze do ciasta. Dodatkowo wpadły mi jeszcze dwa torciki urodzinowe, jeden dla fana piłki nożnej, a drugi dla wielbicielki Hello Kitty. Tak więc przedświąteczny weekend upłynął mi na zabawie  kremami i masami. 
Pierwszy torcik był dla chłopca
Po piłce przyszła kolej na choinkę. Trudno w to uwierzyć, ale ważyła prawie 10 kg, a znikła w pół minuty. Najważniejsze że wszystkim smakowało.
Na końcu powstał kociaczek i szczerze mówiąc sprawił mi on największe kłopoty. Wszystko przez białą masę, która nie wiem czemu jakoś usilnie nie chce ze mną współpracować.

8 grudnia 2011

Sypnęło śniegiem

Wczoraj wieczorem wyjrzałam przez okna i ucieszyłam się jak dziecko. W prawdzie na dworze było już ciemno, ale w koło widniała cudowna poświata odbijająca się od świeżego śnieżku - pierwszego w tym roku. Niestety plusowa temperatura rozprawiła się z puszkiem w kilka minut, ale u mnie pozostało kilka śnieżynek. Robione oczywiście według rozpiski Renulka.
Zachęcona pierwszym rezultatem postanowiłam kolejną śnieżynkę troszkę ulepszyć. Chciałam wpleść w nią szklane koraliki lekko opalizujące, niestety nigdzie nie mogłam takich dostać więc musiałam zadowolić się srebrnymi kulkami. Najgorsze było nawlekanie koralików na kordonek.
Moja pierwsza praca z wplatanymi koralikami wyglądała tak:
Powstała jeszcze jedna śnieżynka, mniejsza od poprzednich.
Na koniec cała rodzinka frywolitkowych  śnieżynek:

7 grudnia 2011

Kręcę, zwijam i zawijam

Co? Wiklinę z papieru, a dokładniej z gazety codziennej. W przerwie pomiędzy supłaniem jak mi się już łapki zmęczą i oczka z zezują ;), zwijam rurki z gazety, a potem wyplatam świąteczne ozdoby. Pomysł zaczerpnięty oczywiście z neta. W taki oto sposób obok frywolitkowych śnieżynek powstają dzwoneczki w wianuszki w świątecznych dekoracjach. Jeszcze tylko mega porządki i można będzie powiesić wszystkie drobiazgi i tu, i tam. Jak tylko skompletuje wszystkie zdjęcia to je tutaj zamieszczę, a co na blogu też muszą być Święta.
                                                                                                                      
Za tydzień w mojej wiosce ma się odbyć wigilia dla mieszkańców. Idea jest taka, że każdy ma coś przygotować i przynieś ze sobą. Z tej okazji zostałam poproszona o przygotowanie jakiegoś torcika w tematyce świątecznej. Wymyśliłam sobie choinkę na paterze piętrowej i sama jestem bardzo ciekawa jak to wszystko wyjdzie. Mam nadzieje że się uda tak  jak to sobie wymyśliłam.